Czas działania – 3 lata
Uzyskana kwota – 160 000zł
Pomoc dla rodziców – bezcenna
Na potrzeby realizacji umowy oraz według wymogów ubezpieczyciela musi być napisany przez klienta tzw. opis cierpień czyli wszelkie wspomnienia związane ze zmarłym członkiem rodziny jako dowód szczególnych relacji.
W jaki sposób matka ma przelać na papier wspomnienia o córce, która zginęła w strasznym wypadku?
Było to niewykonalne…
Klaudia zginęła jak miała 14 lat. Jechała autem wraz z siostrą jako pasażerka. Na przejeździe kolejowym siostra nie zauważyła nadjeżdżającego pociągu. Ułamek sekundy na jakąkolwiek myśl pchnął ją do odpięcia pasów i ucieczki. Klaudia nie zdążyła. Auto zostało zmiażdżone przez pociąg.
Z siostrą nigdy doszło do żadnej rozmowy. Ona wtedy też zginęła, tylko ciało zostało tak naprawdę. Bo śmierć jest tragedią dla ludzi żywych.
Pani Danuta podpisała umowę współpracy, zastrzegając, że wszelkie świadczenia odda na cele charytatywne. Jedyną przeszkodą do uzyskania świadczeń było napisanie opisu cierpień.
Rozmowy z klientką trwały sześć miesięcy. Rozmowy były długie, pełne łez, żalu, poczucia bezsilności.
Z ogromu traumy stworzyliśmy najpiękniejsze wspomnienia matki po dziecku.
„Na początku nie było nic. Nie żyliśmy…tak mam męża, ale on też jakby umarł. Po pewnym czasie zaczęło do nas docierać, co się stało. Było to jak grom z jasnego nieba, jakby ktoś nas zaczarował, a potem odczarował. Córka wpadła w psychozę. Biegała i krzyczała. Mąż leżał. Ja naprawdę myślałam, że umarł albo nie myślałam, mózg rejestrował pewne fakty bez żadnej analizy.
Chciałam krzyczeć, ale mój głos wydawał dziwne piski. Najpierw swędziało mnie ciało, zaczęłam drapać, skubać. Nie wiem, ile to trwało. Pamiętam tylko jak przyszła moja siostra i mnie zobaczyła. Krzyczała, szarpała mnie… zawiozła do szpitala. Dziura w pamięci nie pozwala mi zagłębić się, co się stało. Ale coś się stało, mam mnóstwo blizn na rękach.
Tabletki łykałam garściami, chyba ktoś mi podawał. Dlaczego? Ja wiem dlaczego … ze wszystkich sił chciałam zobaczyć Klaudię. Ja wiem, gdzie ona jest. Więc dlaczego nie miałam za nią pójść? Pragnęłam tego ze wszystkich sił. Jak wrócił mi głos, to też pamiętam. Rano spojrzałam w lustro i widok mnie zaskoczył, nie… przeraził, byłam siwa! Miałam białą głowę. Krzyknęłam, bo to przecież nie ja. Musiałam przyzwyczaić się do tego widoku
.
Jestem matką, wiem.. matką drugiej córki. Ktoś mnie uświadomił i dobrze… bo różnie mogło być. Przebudzenie trwało jakiś czas. Zaczęłam wreszcie dostrzegać ogromne zmiany w naszej rodzinie. Mąż bardzo schudł. Spodnie wiązał sznurkiem od bielizny. Córka włosy obcięła na zapałkę a może na łyso i odrosły? Nie pamiętam…
Klaudia przychodziła do mnie. Czekałam na nią. Głaskała mnie po włosach i uśmiechała się tak cudnie. Pamiętam, jak mi powiedziała jedną rzecz: mamuś nie płacz, bo ja nie mam siły nosić tych wiader z twoimi łzami. Pomogło… płaczę, ale cichutko i malutko.
Mam takie pudełeczko papierowe. Zbierałam tam każdy włosek Klaudii. Miała takie piękne blond loki. Pa całym domu chodziłam i zbierałam te loczki. Teraz już ich nie ma.
Córcia miała taką piżamkę różową z krokodylem. Zakładałam ją na siebie, aby poczuć jej zapach. Nigdy nie mówiłam nikomu takich rzeczy… Wszystkie rzeczy są tak jak powinny być na swoim miejscu tylko ta piżamka jest przy mnie, jak się kładę. To mój aniołek jest ze mną (…)”
Dzięki ogromnej cierpliwości udało się stworzyć wspaniały obraz wspomnień matki.
Niestety, nie wszystko układało się po naszej myśli. Ubezpieczyciel z uwagi na datę wypadku (2013 r. sprawa zgłoszona w 2015 r.), pokrewieństwo, ilość osób roszczących był bardzo nieprzychylnie nastawiony. Żądaliśmy dużych sum dla rodziny. Kuriozum nastąpiło, gdy ubezpieczyciel nadał sprawie 90% przyczynienia! Za totalny absurd – nie zapięcie pasów przez pasażerkę. Nie wystarczyły oświadczenia siostry ani rodziców, że dziewczyny zawsze były uczone, aby pasy zapinać.
Auto było zmiażdżone przez pociąg, biegli nie byli w stanie ustalić, czy pasy były zapięte i mechanizm został urwany czy pas się przerwał podczas uderzenia. Teorii było kilkanaście, ale ubezpieczyciel upierał się przy swoim stanowisku. Powołaliśmy własnego biegłego bez zwracania uwagi na koszty, który dzięki wnikliwym badaniom dał szansę nadziei, nie określił jednoznacznie czy były pasy zapięte, ale podważył opinię poprzedniego biegłego z uwagi na niedociągnięcia w badaniach.
Zebrane dowody, oświadczenia, zeznania świadków oraz po raz kolejny ogromna empatia dla rodziny zaowocowały wygraną. Sąd zmniejszył przyczynienie do 30 % . To był ogromny sukces. Mama całą kwotę przekazała fundacji, w której odnalazła swój cel życiowy.
Pozostali członkowie rodziny tata, dziadkowie również zdecydowali się na działania odszkodowawcze, które są w trakcie realizacji.
Śmierć bliskiej nam osoby to objaw zazdrości Boga o to, że kochamy kogoś bardziej niż jego.
Helpea – ludzie dla ludzi.
Jeśli jeszcze nie złożyłeś wniosku przez naszą stronę
lub masz pytania
Skontaktuj się z nami bezpośrednio przy użyciu poniższego formularza
Tel. / fax.: 48 679 67 57
Tel. 727 965 965
E-mail: biuro@server912028.nazwa.pl
Godziny pracy centrali:
poniedziałek - piątek:
9.00 do 17.00