Helpea  >  Wiedza  >  Gdy umiera 4-letni syn…

Gdy umiera czteroletni syn…

18 lipca 2019

helpea odwiedziny 239

Wypadek, który miał miejsce w sierpniu w 1999 r., był jednym z najbardziej nieszczęśliwych wydarzeń jakie zostały zarejestrowane w Helpea.

Był ciepły sierpniowy dzień. Mała wieś w województwie łódzkim. Na podwórku koło domu bawi się czteroletni Piotruś, mama Ania przygotowuje obiad dla całej rodziny, starsze rodzeństwo w szkole. Tata wyprowadził na podwórko ciągnik rolniczy. Wrócił na moment do domu, aby żonie powiedzieć, że wyjeżdża w pole i wróci wieczorem.

Ile to trwało? Minuta, dwie? Czas tak znikomy, że nie do uwierzenia, ze zmienił rodzinę na zawsze.

Piotruś wszedł na tył ciągnika. Tata nie zauważył synka. Wsiadł, ruszył, wycofał maszyną, aby lepiej ustawić się do wyjazdu. Dziecko spadło pod same koła, które przygniotły jego maleńkie ciałko, dziecko krzyknęło…

W żaden sposób nie można opisać chwil jakie nastąpiły potem. Okrutny wrzask ojca, zwierzęcy skowyt matki. Obraz uchwycony zostawił na ich psychice miazgę emocjonalną. W jednej chwili już nie byli tymi samymi ludźmi.
Po niemalże 18 latach od tragedii odważyliśmy się skontaktować z rodziną. Nie było absolutnie mowy o podpisaniu dokumentów. Kilkanaście firm próbowało to zrobić przez te wszystkie lata.

Ojciec dziecka zachorował na nowotwór głowy. Guz wyrastał mu ponad czaszkę, był osobą całkowicie niezdolną do samodzielnej egzystencji. Straszliwa kara za niesprawiedliwość od losu, jaki go spotkał. Do dziś nie wiem, jak ten mężczyzna przeżył psychicznie, uwarunkowany przez rodziców ”chłopaki nie płaczą”? Organizm jednak nie zapomniał.

Mama Ania.

Przez pierwsze miesiące rozmów przez telefon nie była w stanie wypowiedzieć konstruktywnego zdania. Było wyczuwalne, że słuchawka topi się od łez, które miały ogromne znaczenia. Mama płakała codziennie i tak żarliwie, że łzy wyżłobiły jej ślady na policzku. Nigdy nie powiedziała, że nie chce o tym mówić czy raczej wyjęczeć sylaby. Potrzebowała wsparcia.

Kontakt stricte emocjonalny, wspierający ten straszliwy ból trwał trzy miesiące. Głęboka empatia, zrozumienie, intensywne słuchanie nawet jęków sprawiły, że pani Ania przeszła etap traumatycznego żalu w stan żałoby. Słowa jakie padły, były wreszcie zrozumiałe i na długie lata pozostaną w naszej pamięci:

„ Wie pani… ja strasznie płakałam, nie żyłam, ja płakałam. I pewnej nocy Piotruś przyszedł do mnie, stanął przy łóżku taki chudziutki z ta blond grzywką i powiedział: mamo… przestań już płakać! Mam ciągle mokrą koszulkę, a tam nikt nie chce mi jej zmieniać”

Pani Ania podpisała stosowne dokumenty. Motywem przewodnim była pozostała trójka dzieci i wiedziała, że to może im pomóc zbudować przyszłość. Rodzice już nic nie mogli im zapewnić.

Sprawa była priorytetowa. Dzięki ogromnej pracy i zaangażowaniu cała rodzina otrzymała ponad 200 tyś. zł.
Pieniądze nie zatarły pamięci, ale zatarły łzy. Dzieci pani Ani rozpoczęły studia na prestiżowych uczelniach, zdobyły prawo jazdy i kupiły samochody, aby odwiedzać rodziców jak najczęściej.

Jeśli jeszcze nie złożyłeś wniosku przez naszą stronę
lub masz pytania

Skontaktuj się z nami bezpośrednio przy użyciu poniższego formularza

helpea logo

Tel. / fax.: 48 679 67 57
Tel. 727 965 965
E-mail: biuro@server912028.nazwa.pl

Godziny pracy centrali:

poniedziałek - piątek:
9.00 do 17.00 

facebook instagram helpea helpea google

HELPEA SPÓŁKA Z OGRANICZONĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ SPÓŁKA KOMANDYTOWA,
ul. Biznesowa 15, 26-600 Radom, zarejestrowana w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy
w Warszawie, XIV Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod nr: 0000579394,
NIP: 9482604817, REGON: 362690955